Wypalanki. Pirograficzny relaks na czas koronawirusa

Pierwsze informacje budziły jedynie ramiona, które reagowały lekkim uniesieniem to w górę to w dół. A potem przydreptała Panika. Co moze silniej podziałać na wyobraźnię niż zamknięte szkoły i pogłoski o stanie wyjątkowym. Na dodatek we Włoszech liczba zmarłych przekroczyła dwa tysiące. To tyle ilu jest mieszkańców w pobliskim miasteczku. Moja wyobraźnia zaczęła naciągać na siebie czarną kołdrę. W brzuchu powstała dziwna, twarda kulka, która uporczywie uciskała mój splot słoneczny.
Potrzebowalam kilku dni na przystosowanie do sytuacji. Zamknęłam się w kokonie. A potem, rankiem, wstałam juz z innymi myślami, zaniepokojona, ale nie przerażona. Zdolna do działania. 
Ponieważ nie zgromadziłam wielu drewnianych przedmiotów zaczynam ozdabiać co mi wpadnie do ręki. Wypalanie okazuje się bardzo relaksujące. Wymaga duzego skupienia. Takie bycie tu i teraz jest idealnym lekarstwem na szaleństwo, któremu uległa nasza rzeczywistość.